Odsłonięcie Pomnika Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie

Stare powiedzenie mówi, że ,,najtrudniej jest zacząć…”. Poproszony o napisanie kilku słów refleksji na temat odsłonięcia Pomnika Polskich Sił Zbrojnych w brytyjskim narodowym sanktuarium pamięci, kompleksie pomników i muzeów jakim jest Arboretum w hrabstwie Staffordshire, siadałem do pisania trzykrotnie i za każdym razem przerywałem w pewnym miejscu. Właśnie… na poczatku. Wyjazd i odsłonięcie monumentu oraz atmosfera jaka towarzyszyła uroczystościom wywołały we mnie wiele jakże różnych emocji. Nie będę się rozpisywał nad postaciami z pomnika, nad ich podobieństwem, urodą, symbolizmem każdej z nich. To zostawię dla młodszych, którzy z perspektywy czasu ocenią walory pomnika. Jednak sama uroczystość dostarczyła mi wiele sprzecznych odczuć.

Pierwsze z nich to przybycie ze strony rządu Rzeczypospolitej tylko Pani Ambasador i Wiceministra Obrony Narodowej, ze strony kancelarii prezydenta nie przyjechał nikt. Cóż, jak sądzę, w kraju władze zapewnie pomyślały, że „to Wasi bohaterowie ,Wasi weterani i w końcu Wasz pomnik, więc to Wasza wewnątrz-polonijna uroczystość”. Nic bardziej mylnego.

Bohaterów narodowych nie dzieli się na Waszych i Naszych. Czasy komunizmu już dawno się skończyły! Jestem osobą urodzoną w ponurej rzeczywistości czasów gomułkowskich, w „erze” towarzysza Gierka chodzilem do szkół. Tam skutecznie milczano na temat walczących na Zachodzie. Wspominano jedynie o lotnikach ze słynnego Dywizjonu 303, polskiej emigracji doczepiano etykietkę renegatów, zaprzedanych agentów Zachodu, idących na pasku obcych wywiadów. Tego uczono w szkole.

Natomiast w domu słyszało się inną historię. O bohaterach, którzy szli z daleka do Polski, a ta jest przecież jedna . Mówiono o emigracji, która w tamtych czasach wrastała w obcą ziemię, ale ich serca i dusze były skierowane jak latarnie morskie na kraj. Na niepodległą Polskę, którą od zawsze nosili w sobie. Dlatego uważam, że zarówno polski rząd jak i kancelaria prezydenta RP nie stanęły na wysokości zadania.

Odrębną sprawą były przemówienia, zarówno Pani Ambasador, jak i Wiceministra Obrony, wygłoszone do polskich weteranów w tak ważne polskie święto… w języku angielskim! Przesadna kurtuazja wobec angielskich gospodarzy? Czy może sadziliz iż weterani tak dawno już nie rozmawiali w ojczystym języku, że zapomnieli. A może to tak wypadało? Sama treść,  politycznie poprawna, była zlepkiem gładkich słów i formułek, a widocznym znakiem poparcia i aprobaty zgromadzonych weteranów i ich rodzin oraz gości były oklaski, którymi przerywano przemówienia.

Niech czytelnik nie myśli, że przerywano przemówienia Pani Ambasador czy Wiceministra. O nie! Dopiero brytyjski generał wspomniał kilka ważnych epizodów z wojny, na głos których rozległy się gromkie brawa. Jednak kiedy przed mikrofonem pojawił się były Prezydent na wychodźstwie Kaczorowski, rozległ się autentycznie polski głos. Pan Prezydent stwierdził, że będzie przemawiał do swoich rodaków po polsku. Wspomniał samotną walkę z dwoma najeźdźcami we wrześniu 1939 roku, bezczynność aliantów, potem tułaczkę milionów „zarówno tych, którzy zostali zesłani w różne miejsca Zwiazku Sowieckiego, jak i tych, którzy różnymi drogami szli na Zachód do formującego się Wojska Polskiego. Prezydent Kaczorowski przypomniał straszliwą zbrodnie sowieckiego NKWD na polskich oficerach i pracownikach cywilnych w Katyniu. Nie wahał się, jak kilku polityków w kraju, aby użyć słowa ludobójstwo. Wreszcie przypomniał losy II Korpusu gen. Andersa, walki o wyzwolenie Francji, Belgii, Holandii. Na koniec przypomniał gorzką prawde o cyniźmie aliantów.

Odsłonięcie Pomnika Polskich Sił Zbrojnych na ZachodzieNie było miejsca dla polskiej armii na defiladzie w dniu zwycięstwa. Smutne, ale prawdziwe. Jakoś do tej pory nikt z zachodnich polityków nie przeprosił za tak poważny afront.

Z przemówienia prezydenta pamiętam jedno ważne zdanie, które jest cytatem z pięknej pieśni „Czerwone maki spod Monte Cassino”. „Bo wolność krzyżami się mierzy”. Dlaczego o tym piszę? Dlatego aby pamięć o tych krzyżach nie przepadła w dziejach historii. Ten pomnik ma przypominać o nich poprzez tablice z opisami ważniejszych bitew, aby ci, którzy bądą czytali je po latach, mieli  pewność, że to nie polskie wojsko z Westerplatte zaatakowało statek Schleswig-Holstein, który płynął z wycieczkowiczami z Wermachtu pod pokładem. Że to nie Polacy wybrali się na wczasy na Syberię, Kołymę, czy na stepy Kazachstanu, tylko Sowieci zesłali tam setki tysięcy naszych rodaków.

Przykłady wypaczonej historii można mnożyc… Mnożą je politycy i pseudohistorycy, zarówno z Niemiec, jak i Rosji, a pomnik Polskich Sił Zbrojnych w Arboretum ma przypominać jak było naprawdę. Ma przypominać następnym pokoleniom Polaków urodzonych w Wielkiej Brytanii, w Polsce i na całym świecie, że mamy bohaterów, którzy za wolną Polskę oddali najcenniejszy skarb. Swoje życie.

Nie poruszyłem w głównym tekście jednego ważnego faktu. Nie rozumiem dlaczego organizatorzy tej uroczystości nie pozwolili na udzielenie głosu samym kombatantom. Można snuć jedynie przypuszczenia, że ich głos, przemówienia, byłyby zapewne przypomnieniem gorzkich faktów z przeszłości. Nie sądzę aby byli „poprawni politycznie”.

Jan Nowak Stawiński

Nadesłano przez Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Leicester

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.